A to już wykraczało dalece poza moje rozumienie "prośby". Przyszedł czas na obnażenie kłów i obronę terytorium...
- A przepraszam my jesteśmy w jakimś formalnym związku,
żebyś mówił mi co i kiedy mam robić?
Lekko trzęsące się dłonie sygnalizowały rosnące napięcie i
stres. Wpatrywałam się intensywnie w ekran monitora, czekając aż uzyskam
jakąkolwiek odpowiedź. Po raz pierwszy padło polecenie i po raz pierwszy w
naszej relacji podjęłam się buntu na pokładzie.
- A powiedz mi, kiedy dla Ciebie jest początek relacji?
- Nie wiem, ale na razie nawet się nie spotkaliśmy.
- A nie zamierzasz się ze mną spotkać?
- Nie wiem, ale na razie nawet się nie spotkaliśmy.
- A nie zamierzasz się ze mną spotkać?
No właśnie. Zamierzałam?
- Zamierzam.
- Czy nie zamierzasz wtedy być posłuszna temu co mówię? Możemy to albo traktować serio, albo ograniczyć do zlania tyłka i związania; choć wydawało mi się, że to Ty chciałaś relacji emocjonalnej i pełnego podporządkowania, prawda?
- Czy nie zamierzasz wtedy być posłuszna temu co mówię? Możemy to albo traktować serio, albo ograniczyć do zlania tyłka i związania; choć wydawało mi się, że to Ty chciałaś relacji emocjonalnej i pełnego podporządkowania, prawda?
Cisza. Konsternacja. Brak reakcji. Z jednej strony ma rację.
Z drugiej... Z drugiej jest to moment, w którym to On zakłada spodnie. Moment,
w którym muszę podjąć ostateczną decyzję. Nie mogę dłużej prowadzić rozmowy ot
tak sobie. Muszę się zdeklarować, albo zaufać mu w pełni i dać się
"pojmać" albo poprowadzić kolejną gierkę jak miliony tych
prowadzonych z Darkiem.
Tylko czy miałam jakiś wybór? Czy rzeczywiście miałam
jakąkolwiek możliwość wyboru, czy od momentu pierwszego "Wstań"
sprawa była już przesądzona?
Podniosłam się z łóżka. Stanęłam przy biurku.
Nadal pozostawało pytanie, czy przyznać się do
posłuszeństwa, czy pociągnąć dyskusję, wybadać teren.
- Wstałam.
- To jak to w końcu z tą Twoją grą na gitarze...?
- To jak to w końcu z tą Twoją grą na gitarze...?
Rozmowa toczyła się dalej swoim biegiem. Znów o rzeczach
prozaicznych, codziennych. O mnie, o nim. Choć bardziej o mnie - nadal nie
wiele wiedziałam o nim i jego życiu. Kiedy próbowałam zwrócić Jego uwagę na
narastający ból nóg i zmęczenie, zupełnie mnie ignorował. Spławiał zwyczajnym
"Wiem", lub innym półsłówkiem, które ucinało całą dyskusję. A czas
mijał. Nogi zaczynały omdlewać. Oczy stopniowo się zamykały.
- Zrób 30 brzuszków.
Znów chwila zawahania. Ćwiczenia? Ale jak to...
- Po co?
Zawsze to dodatkowe kilka chwil na zastanowienie i
przeanalizowanie.
- Żebyś się trochę rozbudziła.
Cóż... Wstałam, położyłam się na podłodze i w obawie, że
między podniesieniami zasnę zrobiłam szybką serię 30 brzuszków. Wcale mnie to
specjalnie nie rozbudziło, choć tętno nieco wzrosło.
- Zrobiłam.
- ;>
Co za irytujący uśmieszek. Oczami wyobraźni już widziałam
wykrzywioną w złośliwym grymasie twarz. Twarz, która była zwyczajnym
wyobrażeniem stworzonym na oczekiwaniach. Czasem podczas naszych rozmów,
zastanawiałam się jak On wygląda. A raczej czy bije od Niego dominacja.
Kiedy Darek usiłował zgromić mnie wzrokiem wyglądał wręcz
śmiesznie. Towarzyszące mi wtedy uczucia dalekie były od respektu czy
uległości. Bliżej im było do pogardy.
Godziny mijały. Nadal stałam. Kiedy już kręgosłup dawał o
sobie znać, spacerowałam po pokoju i raz za razem przypominałam o ciągłym bólu
nóg i zmęczeniu. Nadal bezskutecznie.
Gdy wybiło wpół do czwartej nad ranem, E w końcu wyrzekł:
- Możesz iść spać.
- W końcu!
- Wiesz, że gdybyś tak nie marudziła to od wielu godzin już byś się obracała z boku na bok?
- W końcu!
- Wiesz, że gdybyś tak nie marudziła to od wielu godzin już byś się obracała z boku na bok?
Szczęka mi opadła. Wulkany wybuchły. Ziemia się osunęła.
- SŁUCHAM?!
- Ja na Twoim miejscu bym nie krzyczał ;>.
- Nie mogłeś mi tego powiedzieć 5 godzin temu...?
- Oj tam, teraz lepiej zapamiętasz :)
- Ja na Twoim miejscu bym nie krzyczał ;>.
- Nie mogłeś mi tego powiedzieć 5 godzin temu...?
- Oj tam, teraz lepiej zapamiętasz :)
No nareszcieeee!!!! Myslalam ze juz nigdy sie nie doczekam :P
OdpowiedzUsuńOj Ni, ty to taka jesteś ....kochana i Slodziutka ^^
Pięć godzin stania.... Niby nic, a jednak rzecz dotkliwa ;)
OdpowiedzUsuńMała Mi
Dotkliwa to ona była dopiero następnego dnia ;D
Usuń